Lubań,
położony w głębokiej dolinie Kwisy otaczają wzniesienia ze skał
metamorficznych dodatkowo miejscami przebite przez wulkanity jak
Kamienna Góra (Steinberg), Świętoń (Köpel Berg, później
Kapellen Berg), Pasterska Góra (Schäfer Berg)
z
Szubieniczną Górą (Galgen Berg), a od strony śląskiej ciąg
trzech wzniesień, Ostróżek (Ganse Berg, później Hof Berg),
Harcerska Góra (Kreuz Berg) i bezimienne w Nowej Uniegoszczy (dawny
kamieniołom bazaltu przy ul. Różanej). O każdej z nich można
snuć opowieści, zarówno dotyczące ich geologii czy przyrody, ale
przede wszystkim historii. Zgłębiając historię jednej z nich,
Harcerskiej Góry, bliżej przyjrzałem się informacjom dotyczącym
stojącego niegdyś na jej szczycie krzyża. Okazało
się, iż informacje o jego początkach są dość sprzeczne, dlatego
tym bardziej warto zgłębić jego historię.
Wzgórze o trzech nazwach
Harcerska
Góra przed 1945 rokiem nosiła miano Kreuzberg czyli w
tłumaczeniu Krzyżowa Góra. Nazwa ta jednak zastąpiła
jeszcze wcześniejszą, używaną do początków XIX wieku wieku, a
więc do okresu zmiany nazewnictwa wielu obiektów w dawniej
wschodniej Saksonii przez władze pruskie. Zmiana nastąpiła
najpierw w kartografii pruskiej, gdzie poprzednią nazwę Iachandel
Berg zastąpiono określeniem Kreuz Berg. We współczesnych
słownikach języka niemieckiego nie znajdziemy słowa „Iachandel”.
W pewien sposób przyszły tutaj z pomocą publikacje z XIX wieku,
które zamiennie używały słowa Wacholder, a to już znany
rzeczownik – jałowiec. Nietrudno domyśleć się, iż roślina ta
dała po 1945 roku nazwę nieodległej wsi Jałowiec - Wingendorf. No
cóż, widać Komisja Nazewnicza nie znalazła odpowiednika dla tej
nazwy, tymczasem niewątpliwie nie pochodziła ona od imienia ani
Winand ani Winfried. lecz podobnie jak wiele innych wsi o tej nazwie
w Niemczech od zniekształconego „Weniger Dorf” czyli „Małej
Wsi”, co zresztą odpowiadało rzeczywistości.
Widoczny w oddali krzyż na Jałowcowej Górze. Na pierwszym planie młyn w Kościelniku lub na Księginkach. Rysunek Arthura Blaschnika z ok. 1861 roku.
Wracając
jeszcze do samej nazwy wzniesienia. Najstarsze określenie tego
wzgórza zapisywane było zamiennie Jachandelberg, Iachandel Berg
czy Jachhänel Berge, Jak
widać nazwa brzmi dość dziwacznie, odmiennie od określenia
jałowca (Wacholder). To sprawiło, iż początkowo na myśl przyszły
mi inne rozwiązania, gdyż jałowiec nie jest obecnie dość często
spotykany w naturalnym środowisku Górnych Łużyc. W historii
naszego regionu i miasta niejednokrotnie przekręcano różnorodne
nazwy miejscowe. Nierzadko w XIX wieku nowe, pruskie władze
przeinaczały dawne nazwy miejscowe, czego przykładem może być
Köpel Berg na Kappelen Berg (czyli z Kopuły, Czapy powstało jak
odległe znaczenie Kapliczna Góra).
Iachhandel Berg na mapie z początku XVIII wieku.
Dlatego
też swego czasu szukałem innych znaczeń tej nazwy. Sądziłem, iż
nazwa pierwotnie mogła brzmieć Wach-holder Berg, co oznaczałoby
Trzymać Stróżę - Dobra Stróża. Każdy, kto był na szczycie
wzgórza w okresie bezlistnym rozumie znaczenie strategiczne tej
góry, co historia niejednokrotnie potwierdzała. Poza tym na jej
szczycie znajdują się szczątki owalnego wału, niestety jeszcze
bez precyzyjnego datowania, pod którym znajdują się fragmenty
ceramiki łużyckiej. Wał najprawdopodobniej pochodzi z okresu
średniowiecza, gdy kształtowały się granice Śląska.
Wyraźny owalny wał na szczycie Harcerskiej z okresu średniowiecza bądź starszy.
Analiza
staroniemieckich znaczeń słowa „Jachandel” prowadziła
mnie do jeszcze liczniejszych możliwości. Słowo
„Jachandel” równie dobrze mogło
pochodzić
od rzeczownika „Jähe/Jäh/Jäch oznaczające nagłe, stromo
nachylone miejsce, na skraju skał, podobnie zwrot „jähen abhang”
– stromo nachylony, abhanging – pochyły, zawisły. Może więc
po prostu było to określenie na strome wzniesienie lub „wiszącą
skałę”?
W historii Uniegoszczy wzmiankowane były także dwie szubienice,
które 23 września 1680 roku wzniesiono podczas zarazy,
prawdopodobnie bardziej jako środek odstraszający tych, którzy
mieli zamiar nielegalnie przejść z Łużyc na Śląsk przez kordon
ustawiony od strony Lubania (mieszkańcy Uniegoszczy wykonali
palisadę drewnianą). Zapewne szubienice stały więc w widocznym
dla lubanian miejscu, być może jedna na Harcerskiej Górze. Stąd
myśl,
że może była to
zbitka językowa Jach/Joch – anden czyli Joch – jarzmo, ahndden –
karać (Jachahnden Berg)?
Współcześnie Harcerska Góra porośnięta jest lasem mieszanym. Zdjęcie od strony kamieniołomu Nowy Uniegoszcz. Fot. T.Bernacki.
W centralnej części góry stanął krzyż. Obecnie wyraźne wypłaszczenie na szczycie.
Jednak
zagadkę tę
rozwiązał słownik staroniemieckiego braci Grimm, których bardziej
znamy ze spisanych mrocznych baśni.
Wśród
etymologii i wariantów rzeczownika „Wacholder” podali
, iż w XVI i XVII wieku na Śląsku zapisywano i wymawiano je
zupełnie inaczej - „
Coler
hausbuch 3 (1617) 105. eine seltsame umbildung von wachalder ist
ferner das schlesische jachandel,
jacholder,
jochandel:
so nim jachandelbeeren und karbe ... schütte darzu diese gestossene
karbe und jacholderbeeren. Coler hausb. 1 (1598), 159; zerqvetschte
wacholder- oder jachandelbeeren. Ettner unvorsichtige hebamme 367.„
Niewątpliwie
więc jednak najstarsza nazwa Harcerskiej Góry to Jałowcowa Góra,
tyle,
że wymawiana zupełnie inaczej w śląskiej gwarze.
Z
najstarszych rycin z XIX wieku wyłania nam się góra jako strome
wzniesienie, pozbawione roślinności z pojedynczymi drzewami.
Jałowiec jest rośliną wybitnie światłolubną, na dodatek nie
nadającą
się do spożycia
przez bydło czy owce. Widocznie więc był to jedyny,
iglasty krzew, który w warunkach stałego wypasu mógł się tam
utrzymać i zapewne w formie krzewiastej, być może nawet płożącej. Dał nazwie wzniesieniu zapewne także z powodu dość rzadkiego występowania na Dolnym Śląsku (najmniej naturalnych stanowisk w całej Polsce). Dodatkowo symbolem
tej góry
w końcu XVIII wieku była jeszcze jedna roślina, o czym wspomina
ówczesny botanik Karl Christian Őttel
- niecennica
niemiecka
(łac. Filago germanica).
Niecennica
niemiecka, oprócz
jałowca dawny symbol Harcerskiej Góry. Fot.
Stefan.Iefnaer.
www.atlas.roslin.pl
Cztery daty cztery zagadki
Ale
nie o samej górze chciałem napisać lecz o krzyżu, który niegdyś
się na niej znajdował i
dał jej nową nazwę.
Na licznych rycinach i pocztówkach z XIX i początków XX wieku, gdy
wzniesienie było jeszcze pastwiskiem, uwidaczniany jest stojący na
jej szczycie samotny krzyż. Stał on centralnie na szczycie
wzniesienia, choć na niektórych rycinach rysowany był bliżej
południowego skraju, bliżej miejsca, gdzie w latach 30 XX wieku
wybudowana została altana przez lubańskiego fabrykanta, zwolennika
Hitlera, Gustawa Winklera (podobnie jak poniżej leżący dom
wypoczynkowy Haus Anna). Czasem pocztówki są na tyle niewyraźne,
iż istnieje wrażenie, iż na szczycie znajdują się trzy krzyże,
co byłoby oczywistym nawiązaniem do Golgoty, dokładniejsze jednak
odwzorowania ukazują jeden krzyż w otoczeniu samotnych dwóch
drzew.
Widok na Uniegoszcz około połowy XIX wieku. Po lewej Krzyżowa Góra.
Rektor
lubański Paul Plüschke w 1930 roku w artykule o historii wsi
Berthlesdorf (Uniegoszcz)
podał, iż na
Harcerskiej Górze w dniu 18 września 1675 roku został ustawiony
krzyż przez „Edelfrau” (szlachciankę,
właścicielkę)
z Uniegoszczy,
nie podając jej imienia.
W
pracy magisterskiej o historii kościoła i parafii w Uniegoszczy z
2012 roku kolega Piotr Dumanowski przypisał ten czyn Brygidzie
Barbarze von Nostitz,
określając ją wdową po zmarłym w 1671 roku Kasparze von
Nostitz, właścicielu Uniegoszczy. Moje
badania wykazały jednak, iż
Barbara nie była żoną Caspara, lecz jego syna Magnusa Ernsta,
wdową
po Casparze była Anna Susanna von Schachmann z Jerzmanek, zmarła po
1671 roku (nie
znamy dokładnej daty jej śmierci).
W
2013 roku, w książce „Uniegoszcz, dziedzictwo przeszłości”
Piotr
Dumanowski
jego ustawienie przesunął jednak na
rok 1678, a fundatorką miała być już
Maria
Johanna Ernestina von Nostitz,
córka Magnusa Ernsta von Nostitz, ostatniego właściciela
Uniegoszczy z rodu von Nostitz (syna Caspara). Niestety
informacja ta nie została opatrzona przypisem źródłowym.
Maria wyszła w 1688 roku za mąż za Justa Wilhelma Antona von
Almesloe (zwanego baronem von Tappe) i zapewne wniosła mu Uniegoszcz
jako posag lub został przez niego wykupiony od córek Ernesta. Krzyż
miał zostać ustawiony jako bliżej nieokreślone wotum osobiste.
Maria prowadziła cnotliwe i religijne życie, czego dowodem było
nadanie jej przez cesarzową Eleonorę odznaczenia Orderu
Gwiaździstego Krzyża (Hochadeliger
Sternkreuzorden), a
więc
najwyższy
kobiecy order w cesarstwie Austro-Węgier).
Wycinek
z publikacji P.Plüschke.
To
jednak nie koniec spekulacji datami. Przejrzałem inne publikacje
przedwojenne na temat
Lubania i natrafiłem w słynnej Kronice
Lubania z
1846 roku
J.G. Grűndnera
kolejną
datę ustawienia
krzyża -
„18. Sept. 1673 liess die Edelfrau zu Bertelsdorf auf dem
Jachhänel-Berge
ein Krucifix setzen” (18
września 1673 roku
szlachcianka z Uniegoszczy na Jałowcowej Górze ustawiła krzyż).
Wycinek
z kroniki Grűndnera
(s.
295). Wśród ówczesnych wydarzeń w tym samym czasie zapamiętano także, iż na Domu Solnym usiadło 10 bocianów, w tym jeden czarny.
Na
tym jednakże nie koniec, wertując wiele kolejnych kronik natrafiłem
na jeszcze inną datę jego ustawienia. Otóż Franz Micke, autor
książki o historii Nowogrodźca i tamtejszego klasztoru magdalenek,
który zebrał w niej wiele bardzo rzadkich dokumentów dotyczących
historii tej miejscowości, w 1844 roku napisał, iż krzyż
został ustawiony w 1683 roku
przez
Panią Małgorzatę von Nostitz
(Frau Margarethe von Nostitz).
Wydaje
się, że różnica kilku lat w tę czy w tę nie powinna robić
różnicy. Jednak znając prawidłową datę jego ustawienia łatwiej
byłoby ustalić przyczynę tego wotum. Aby rozwikłać tę tajemnicę
proponuję zapoznać się z dziejami ówczesnych właścicieli
Uniegoszczy, a także z wydarzeniami jakie miały miejsce w trzeciej
ćwierci XVIII wieku.
Nosacice właścicielami wsi
W
XVII wieku Uniegoszcz znajdowała się w rękach rodu von Nostitz,
wywodzącego się
prawdopodobnie ze
wsi Nostitz koło miasta Löbau. Ród od drugiej połowy XVI wieku
dzielił się na trzy główne pnie z miejscowości Unwürde,
Ullersdorf i Rothenburg, a te na kolejne linie. Była to jedna z
największych, jeśli nie najbardziej
wpływowa familia górnołużycka w XV-XVII wieku. Po raz pierwszy w
Uniegoszczy, jako współwłaścicielka majątku, pojawiła się
Barbara von Nostitz, córka Otto von N. z Ullersdorf k. Görlitz,
która wyszła za mąż za Georga von Eberharda z Görlitz (II połowa
XV wieku, od 1514 wdowa). Ród Eberhard posiadał co najmniej od 1445
roku dolną część Uniegoszczy.
Epitafium Heinricha Otto von Nostitz z kościoła w Uniegoszczy. Widoczny herb jego matki z rodu Eberhard. Fot. www.fotopolska.eu
Część
historyków przyjmuje, iż ród Nostitz objął część Uniegoszczy
w 1589 roku, gdy bezpotomnie zmarł Peter von Rodewitz, którego
córka miał
być
żoną Hansa
Christopha
von Nostitz
z
linii Czochy,
syna
Hartwiga z Radostowa (zm. 1623).
Problem
w tym, iż źródła wymieniają jego żonę Elisabeth von
Landeskron.
Według
innych źródeł właścicielem wsi stał się już jego ojciec
Hartwig
z Radostowa (także
właściciel Uniegoszczy i Kościelników, zmarł
w 1623
roku)
W
jego przypadku też pojawia się problem,
gdyż na płycie nagrobnej jego syna
Heinricha Otto
znajduje się herb jego matki z rodu Eberhard, a
więc rodu, który był właścicielami części Uniegoszczy przed
Rodewitzami
(płyta nagrobna
zachowana w kościele w Uniegoszczy). Niestety
źródła wymieniają jego żonę Annę Marię von Nostitz z
Cunewalde, milczą
o
innej
żonie.
Ojcowiznę
po
Hartwigu otrzymał
Hans
Christoph
(dodatkowo dokupił w 1632 roku Zebrzydowę, Czerną, Bieniec i Nową
Wieś, a w 1636 Sulików). W
Lubaniu był znany głównie z procesu z miastem o przebieg granicy
na Kwisie. Został
zabity w 1641 roku w zamku w Sulikowie przez szwedzkiego kapitana
nazwiskiem Sachse. Z powodu długów niepełnoletnie dzieci Hansa
Christopha (ze związku z Elisabeth von Landeskrone) w 1650 roku
sprzedały Zebrzydowę z pertynencjami. Podobnie
w tym samym roku w wyniku porozumienia odsprzedali Uniegoszcz
Casparowi von Nostitz z pnia Rothenburg – linii Tormersdorf
(Prędocice).
W 1651 roku sprzedali za długi Sulików wierzycielowi Georgowi von
Loeben. Ich matka, Elżbieta zmarła w 1664 roku w Unięcicach.
Cała
trójka dzieci Hansa Christopha zmarła równie tragicznie co ojciec.
Hans Rudolf zmarł za młodu. Hans Adolf, urodzony w 1632 roku, był
porucznikiem w hiszpańskiej służbie Habsburgów, zginął w 1654
roku w jakimś pojedynku z innym szlachcicem w Nawojowie. Hans
Christoph Młodszy został rajcą na dworze cesarskim w Wiedniu, a
następnie podniesiony 16 grudnia 1668 w poczet najwyższej szlachty
czeskiej. W 1673 roku objął Rothenburg nad Nysą, gdzie zasłynął
z wielkiej brutalności. I tam w 1680 roku niespodziewanie zginął
od kuli, która ugodziła go przez okno podczas wieczornego posiłku.
Według
innych źródeł po śmierci Hartwiga
Uniegoszcz,
Radostów i Kościelniki otrzymał młodszy brat Hansa Christopha –
Heinrich
Otto,
który wcześniej miał tylko młyn w Jałowcu. Tak czy inaczej
młodszy brat przeżył starszego tylko o dwa lata, gdyż zginął w
1643 roku, gdy bronił stada bydła w pobliżu młyna w Jałowcu
przed cesarskimi Chorwatami w czasie wojny trzydziestoletniej (to
właśnie jego płyta znajduje się w kościele w Uniegoszczy).
Heinrich miał kolejno
trzy żony – Margarethe von Dromsdorf, Helenę v. Landeskrone z
domu Lessendorf i Annę Sabinę von Magnus, urodzoną z domu „von
Hack” z Thomaswaldau (Tomaszów Bolesławiecki) i Schwiebendorf
(Świeborowice). Z tych wielu małżeństw niestety znamy tylko syna,
Heinricha Otto Młodszego (zginął w 1660 roku).
Najdłużej
z synów Hartwiga żył Johann Hartwig z Radostowa,
gdyż zmarł dopiero w 1667 roku. Po jego śmierci Radostów przejęły
córki Anna Catherina i Anna Sabina. Anna Catherina wyszła za mąż
za Eliasa von Nostitz z Nieder Rengersdorf (k. Gorlitz), któremu
wniosła Radostów.
Obecność von Nostitzów w Radostowie widać po dwóch herbach znajdujących się na tamtejszym kościele. Fot. www.fotopolska.eu
Nowy
właściciel Uniegoszczy (od
1650 roku)
Caspar von Nostitz
był dwukrotnie żonaty. Najpierw z Heleną von Sommerfeldt z domu
Wartha (1616-1630), a następnie (1635) z Anną Susanna von
Schachmann z domu Hermsdorf (Jerzmanki).
Nieletni syn z pierwszego małżeństwa zmarł w tym samym 1630 roku
co matka, na studiach w Pradze. Natomiast Anna żyła z Casparem aż
do jego śmierci. Mieli razem 4 dzieci, dwóch synów i dwie córki.
Jeden syn zmarł przy porodzie, drugim był Magnus Ernst. Córka z
drugiego małżeństwa Anna Sophia wyszła w 1657 roku za mąż za
Johanna Siegmunda von Nostitz z domu Dehsa z Schirgewaldau (mieli
piątkę dzieci). Druga córka Anna Susanna wyszła za mąż za
szlachcica z rodu von Spiller z Schossdorf (Ubocze). Caspar zmarł w
1671 roku. Na krótko majątek objął syn
Magnus Ernest,
który zmarł
zaledwie dwa lata później w 1673 roku.
Po śmierci Magnusa Uniegoszczą zarządzała wdowa
po nim Helena
Brigida, która
zmarła
31 lipca 1687 roku,
a po niej córka
Ernesta Maria Johanna Ernestina,
która już w następnym roku wyszła za mąż za wspomnianego barona
von Tappe i
wniosła mu w posagu Uniegoszcz
(od tej pory zwana jako Gräfin Maria Johanna Ernestina von Almesloe
von Tappe z domu von Nostitz, mieli ponoć ośmioro dzieci).
Ciekawe,
iż po śmierci Magnusa jego dziećmi zajmował się Johann Georg von
Ottenfeld, szlachcic z sąsiedniego
Radostowa
Średniego, co
związane było zapewne z wdzięcznością za pomoc Johanna Hartwiga
von Nostitz z Radostowa w podniesieniu jego
ojca
w
1657 roku do
rangi szlacheckiej przez cesarza. Spośród
dzieci Ernsta znamy tylko Marię
Johannę, ale nie jest wykluczone, iż mieli więcej córek.
Nie
jest znane pochodzenie żony Ernesta, nie
wykluczałbym, iż Helena Brigida była właśnie
z
rodu Ottenfeld. Johann Georg Otto von Ottenfeld był hauptmannem
w Rumburg, Schluckenau i Hainspach, a posiadał majątki w
Schirigswalde k.
Budziszyna
i Schossendorf (Radec k. Czeskiej Lipy), a
przecież w
Schirigswalde mieszkała
Anna Sophia, siostra
Ernsta. Jej
mąż Johann Siegmund von Nostitz sprzedał w 1659
lub 1661
roku
część Schirigswalde (Niederhof)
wspomnianemu
Johannowi
Ottenfeld. Jego
syn, również
o imionach Johann
Georg
po śmierci w
1667 roku Johanna
Hartwiga z Radostowa Średniego, zarządzał
majątkiem wdowy Anny Eleonory von Nostitz w Radostowie Średnim i opiekował się ich dziećmi,
po czym stał się w nie do końca jasnych okolicznościach
właścicielem części Radostowa Średniego.
Herb Ottenfeldów nadany przez cesarza Leopolda w 1667 roku.
Dzieje
Uniegoszczy pomiędzy 1670 a 1683 rokiem
Do
ustalenia przyczyn ustawienia krzyża w Uniegoszczy warto jeszcze
krótko opisać wydarzenia jakie miały miejsce w tej wsi w latach
70. i 80. XVII wieku.
Lata
70. zaczęły się bardzo źle w sąsiednim Lubaniu. 22 września
1670 roku wybuchł potężny pożar miasta, w którym spłonęło 290
budynków, w tym klasztor magdalenek. Przeorysza wraz z siostrami
wieczorem udały się do zamku w Uniegoszczy, gdzie udzielił im
schronienia i noclegu na wiele dni Caspar von Nostitz.
W
kolejnym roku zmarł dziedzic Uniegoszczy, leciwy, bo już
osiemdziesięcioletni Caspar von Nostitz. Na jego pogrzebie została
wygłoszona przez pastora Tschappa mowa pożegnalna, którą później
opublikował drukiem. Caspar spoczął w krypcie kościelnej. Majątek
przejął jego syn Magnus Ernst, choć żona Caspara nadal żyła.
Zaledwie dwa lata później, w 1673 roku (niestety nie znamy
dokładnej daty) zmarł Magnus. Majątkiem zarządzała wdowa po nim,
Helena Brygida. Kolejnych kilka następnych lat było dość
spokojnych, Uniegoszcz rozwijała się dobrze, stąd w 1679 roku
utworzono tutaj odrębną parafię, wydzieloną z Mściszowa.
Strona
z wydanej drukiem mowy pożegnalnej na cześć Caspara von Nostitz.
Niestety
w tym samym roku wybuchła na sąsiednich Łużycach zaraza. W 1680
roku w Lubaniu zmarły 164 osoby. Mieszkańcy Uniegoszczy aby chronić
się przed dżumą i roznoszącymi ją podróżnikami wybudowali
palisadę przed mostem głównym, a później jeszcze dodatkowo przed
mostkiem koło Młyna Górnego. Dodatkowo w celu odstraszenia
unikania kordonu i prób przekroczenia granicy rzeką w dniu 23
września 1680 roku zostały w Uniegoszczy wzniesione dwie
szubienice. 24 listopada na niebie widziano wielką kometę, a jak
wiadomo zwiastowały one nieszczęścia. Zaraza na szczęście
wygasła do końca roku, jednakże dopiero w kolejnym roku, 6 czerwca
mosty zostały ponownie otwarte. Po dwóch latach spokoju, w 1683
roku wybuchła wojna z Turcją, w związku z tym miały miejsce
kontrybucje i pobór do wojska.
Jak
wynika z opisu lata te nie można zaliczyć do najlepszych. Z jednej
strony śmierć w rodzinie von Nostitz dwóch dziedziców, z drugiej
zaraza oraz kontrybucje wojenne.
Krzyż
na cześć zwycięstwa pod Wiedniem?
Jak
już wyżej wspomniałem jeden autor
podał
znacznie odbiegającą informację o krzyżu, zarówno
inną datę i fundatora ustawienia krzyża. Otóż Franz Micke, autor
książki o historii Nowogrodźca i tamtejszego klasztoru magdalenek,
w 1844 roku napisał, iż krzyż
został ustawiony w 1683 roku
przez
Panią Małgorzatę von Nostitz
(Frau Margarethe von Nostitz). Na podstawie tej daty autor dziejów
zakonu magdalenek na Łużycach i Dolnym Śląsku ksiądz profesor
Władysław Bochnak w 1996 roku napisał, iż stało
się to
„na
pamiątkę zwycięstwa nad Turkami pod Wiedniem”.
Byłoby to więc wotum po wygranej bitwie i złożony hołd poległym
żołnierzom katolickiej części środkowej Europy. Bitwa miała
miejsce 12 września 1683 roku i chyba nie muszę przypominać, iż
dowódcą
wojsk chrześcijańskich i sprawcą zwycięstwa był polski król Jan
III Sobieski.
Fragment
kroniki Nowogrodźca i tamtejszego klasztoru autorstwa Franza Micke,
1844.
Niestety
nie udało mi się ustalić czy Małgorzata była także córką
Magnusa czy też nastąpiła pomyłka Mickego zarówno w imieniu
fundatorki (mógł
np. inskrypcję M. odczytać jako Małgorzata zamiast Maria
Johanna)
jak
i dacie ustawienia krzyża. Prześledziłem
wiele kronik rodu von Nostitz i niestety kronikarze
nie wspominają o Małgorzacie von Nostitz z Uniegoszczy. Być może
była to jedna z córek Otto Heinricha von Nostitz, Caspara von
Nostitz lub ostatniego z tej linii Magnusa? A
może jedna z córek zmarłego w 1667 roku właściciela Radostowa?
W rodzie tym nierzadko nadawano dwa lub trzy imiona, może więc było
to także mniej znane imię którejś ze znanych już
przedstawicielek? Imię Małgorzata występowało dość często
wśród przedstawicielek tego rodu lub poślubionych. Temat ten
wymaga jeszcze przejrzenia wielu dokumentów archiwalnych, w tym
oryginalnych kronik kościelnych z Radostowa i Uniegoszczy.
Dość odważna teza profesora Władysława Bochnaka, iż krzyż w Uniegoszczy ustawiono na pamiątkę Odsieczy Wiedeńskiej.
Przedstawiciele
rodu von Nostitz z Uniegoszczy byli bardzo znani ze swej pobożności,
a ród ten, zarówno na Górnych Łużycach, jak i na Śląsku był
znany z utrzymania wiary katolickiej. Przypomnę, iż gdy ród
Nostitz objął w posiadanie majątek w Uniegoszczy większość
mieszkańców była protestantami.
Właściciele
majątku utrzymywali bardzo dobre kontakty z lubańskimi i
nowogrodzieckimi magdalenkami, niejednokrotnie je wspomagając w
trudnych chwilach. Przykładem może być przyjęcie ich do zamku, po
pożarze klasztoru w Lubaniu w 1648 roku czy po pożarze w 1670 roku.
Historia ustawienia krzyża została zanotowana w nowogrodzieckich
archiwaliach kościelnych z uwagi na fakt,
iż parafia Uniegoszcz od 1738 roku podlegała dziekanowi w
Nowogrodźcu.
Stąd historia ta została przedstawiona w 1844 roku właśnie przez
Franza Micke, który miał do nich dostęp z racji pełnienia od 1836
roku funkcji proboszcza Nowogrodźca (Urkundliche Geschichte der
Stadt und des fruheren Klosters Naumburg am Queis, Bunzlau 1844
s.53).
Przedstawiciele
rodu von Nostitz z racji swojej pozycji na Górnych Łużycach i
Śląsku, a także trwaniu przy wierze katolickiej, dość często
byli obsadzani na ważnych stanowiskach państwowych w monarchii
Habsburgów.
Melchior
von Nostitz miał stać w obronie Wiednia przed Turkami już podczas
pierwszego oblężenia, w 1529 roku.
Otto
Heinrich, syn Heinricha Otto, właściciela Uniegoszczy (epitafium w
kościele w Uniegoszczy), po sprzedaży w 1650 roku młyna w
Jałowcu, wyjechał i zginął ponoć w walkach w 1660 roku na
Węgrzech.
Herby rodu von Nostitz - po lewej pierwotny, po prawej hrabiowski Nostitz-Rieneck z linii Czocha.
Słynne
były działania antyprotestanckie starosty księstwa
świdnicko-jaworskiego Otto von Nostitz z linii Czocha (dał
początek nowej linii Rokitnitz), urodzony w 1608 roku w Mściszowie,
już w 1631 roku podniesiony przez cesarza w poczet wolnej szlachty
(Freiherr). W 1542 został starostą wrocławskim, w 1650 zaproszony
do Wiednia do cesarza, po czym oddelegowany w 1551 na stanowisko
starosty świdnicko-jaworskiego. W 1648 roku zakazano na Śląsku
oprawiania protestanckich mszy, a następnie w 1653 roku z ramienia
cesarza austriackiego Ferdynanda III wspomniany starosta Otto von
Nostitz otrzymał zadanie przejmowania kościołów protestanckich. W
Uniegoszczy nastąpiło to w tym samym roku, a kościół został
przekazany pod nadzór lubańskich magdalenek.
Młodszy
brat wyżej wspomnianego Ottona, Johann Hartwig von Nostitz, też z
linii Czocha (dał początek nowej linii Rieneck) był z kolei
starostą Wołowa, a w latach 1652-83 najwyższym kanclerzem
cesarskim w Wiedniu. Johann zmarł w Wiedniu 23 marca 1683 roku,
a więc w czasie gdy Turcja już ogłosiła nową wojnę, a wojska
tureckie grupowały się na Bałkanach. Nie doczekał więc bitwy i
odsieczy Wiedeńskiej. Przypomnę, że to właśnie on sprawił, iż
Johann Georg Otto otrzymał w 1657 roku tytuł szlachecki „von
Ottenfeldt”. Przypomnę jeszcze raz, iż Johann Georg od 1667 roku
opiekował się wdową i dziećmi Johanna Hartwiga z Radostowa, a od
1673 roku także pomagał wdowie i jej dzieciom po Magnusie,
właścicielu Uniegoszczy. Johann Georg Otto był zagorzałym
katolikiem i w imieniu cesarza już co najmniej od 1650 roku pracował
w Komisji Rekatolizacyjnej w północnych Czechach i zajmował się
cofnięciem postępów reformacji w miejscowościach Rumburg,
Schluckenau i Hainspach, a więc dziś części Czech przy granicy z
Górnymi Łużycami.
Johann Hartwig von Nostitz z linii Czocha, założyciel nowej linii von Rieneck.
Ciekawe,
że dwaj bracia Johann Hartwig i Otton, pomimo iż ich ojciec
Johann Nikolaus von Nostitz (właściciel Mściszowa, Włosienia i
Rokitnic), był protestantem, dokonali konwersji i nawrócili się na
katolicyzm (zapewne pod wpływem matki Sophia, która była
katoliczką).
Fragment końcowy tekstu nadania szlachectwa przez cesarza Leopolda, a w jego imieniu Johanna Hartwiga - Johannowi Georg Otto "von Ottenfeld".
Data
dzienna dzienna ustawienia krzyża na Jałowcowej Górze podana przez
Gründnera – 18 września
pasowałaby do uczczenia zwycięstwa nad Turkami, które miało
miejsce 12 września 1683 roku. Niestety istnieje 10 lat rozbieżności
pomiędzy datą podaną przez lubańskiego pastora, a datą podaną przez dziekana
Franza Micke, pomimo iż obie kroniki – Nowogrodźca (1844) i
Lubania (1846) powstały prawie w tym samym czasie.
Summa summarum
Po
zebraniu tak podstawowej wiedzy możemy przejść do próby
wytypowania prawidłowej daty ustawienia krzyża na Jałowcowej
Górze. Daty te podzieliłbym na dwie grupy 1673-1675-1678 oraz
osobno 1683. W przypadku tych pierwszych rzuca się w oczy
podobieństwo cyfr 3-5-8, stąd wydaje mi się, iż w niektórych
publikacjach
mogła
nastąpić pomyłka piśmienna, gdyż cyfry te graficznie są bardzo
podobne do
siebie.
Z opisu historycznego najbardziej pasuje
data podana przez lubańskiego historyka J.G. Gründnera
– 1673 rok, gdyż można próbować skojarzyć ją ze śmiercią
Magnusa Ernsta. Wówczas dziedziczką, która ufundowała krzyż
byłaby
Helena
Brygida.
Czy
to było
więc owe
wotum dziedziczki Uniegoszczy?
Byłby to czyn nader rzadki, z jakim się nie spotkałem gdzie
indziej, by po śmierci męża stawiać na jego cześć krzyż
drewniany na szczycie lokalnego wzniesienia. Rodzina zmarłego
przeważnie budowała kamienną płytę nagrobną, kryptę,
ofiarowała darowizny na rzecz miejscowego kościoła. Tak zresztą
było chociażby
w przypadku zmarłego Caspara von Nostitz, który pozostawił środki
na fundację (500 marek), z której miano opłacać msze za jego
duszę i jego przodków.
Również
Helena Brygida
ufundowała tzw.
mały dzwon
do kościoła w Uniegoszczy (fundacja
jest co prawda z 1678 roku), a
także przed śmiercią w 1687 roku pozostawiła środki dla
fundacji, z których miano odprawiać msze za jej duszę (100 złotych
monet).
Niestety nie jest znane miejsce pochówku Magnusa Ernesta, także nie
zachowało
się jego epitafium.
Górujący nad Lubaniem i Uniegoszczą krzyż (po lewej), na jeszcze będącej pastwiskiem górze. Druga połowa XIX wieku.
Patrząc z kolei na wielkie wydarzenie, jakim była V wojna z Turcją i bądź co bądź losy Europy, obserwując przygotowania Lubania do obrony przed Turkami, dużo bardziej prawdopodobne byłoby powiązanie jego ustawienia wlaśnie z tym wydarzeniem. Przed bitwą byłby to dla mieszkańców Lubania i okolic rodzaj duchowego wsparcia przed zbliżającą się wojną z niewiernymi, a po bitwie symbol zwycięstwa. W roku tym zmarł także Johann Hartwig von Nostitz, który organizował obronę cesarstwa przed najazdem tureckim, a który to przecież podniósł w szeregi szlacheckie Johanna Georga Otto von Ottenfeld, opiekuna małoletnich Nostitzów z Uniegoszczy i Radogoszczy, też więc miałby powody do uczczenia Johanna Hartiwga.
Widok z Krzyżowej Góry na Lubań. 1857 rok. Zbiory AP Bolesławiec.
Osobiście
bardzo mi odpowiada przekaz, iż Krzyżowa Góra była miejscem
uczczenia zwycięskiej bitwy wojsk chrześcijańskiej Europy
(Austria, Bawaria, Polska, Saksonia), a poniekąd i naszego króla
Jana III Sobieskiego, nad muzułmańską nawałnicą wlewającą się
do Europy. Widzę tu pewne podobieństwo niegdyś „łysej”
Krzyżowej Góry z Łysą Górą (Kahlenberg) pod Wiedniem, z której
ruszyła polska husaria na wojska tureckie pod dowództwem wezyra
Kara Mustafy. I tak, jak na górze pod Wiedniem uczczono to
zwycięstwo budową kaplicy (obecnie Jana III Sobieskiego), tak być może na
dzisiejszej Harcerskiej Górze stanął wielki krzyż upamiętniający
jedną z najważniejszych bitew rozstrzygających losy Europy na
kolejne 300 lat.
Fragment XVII-wiecznego obrazu Bitwa pod Wiedniem, włoskiego malarza Marcina Altomonte, nadwornego malarza cesarskiego. Źródło: www.wilanow-palac.pl
Bez
analizy źródeł, z których korzystali historycy opisujący akt
ustawienia krzyża na Harcerskiej Górze, trudno dociec, która z
wersji jego ustawienia jest autentyczna, należałoby poddać
dokładnej analizie osiemnastowieczne rękopisy z
Lubania oraz być może księgi kościelne z Uniegoszczy (np.
Inventarium ks. Tirse z 1695 roku) i Nowogrodźca.
Dalsze
dzieje krzyża
Z
kronikarskich wzmianek dowiadujemy się, iż w 1756 roku krzyż
został przewrócony przez silną wichurę i ponownie odnowiony
jeszcze w tym samym roku przez hrabinę Eleonorę Almesloe de Goes,
Pani na zamku w Uniegoszczy. Była żoną Ernsta Friedricha von
Almesloe, po jego śmierci zarządzała wsią do 1762 roku, kiedy ją
sprzedała.
Krzyż
został poświęcony w czasie podniosłej uroczystości religijnej
przez nowogrodzieckiego proboszcza i archiprezbitera Adama Józefa
Metznera z udziałem ówczesnego proboszcza Ignatiusa Teufel,
pełniącego równocześnie funkcję kanonika budziszyńskiego, a
także kapłana Josepha Scheer. W tym czasie od strony saksońskiego
Lubania doszedł ogromy huk. Otóż z Kamiennej Góry z okazji
poświęcenia nowego krzyża oddano na wiwat wystrzał z moździerza.
I tutaj pewne zaskoczenie, rozkaz wystrzału wydał saksoński
dowódca, którym był Polak – Dłużniewski (zapisany jako
Dluzniwsky), stacjonujący wówczas w Lubaniu, zapewne wraz oddziałem
złożonym z Polaków.
Nie znam dokładnej daty tej uroczystości, z miejskich kronik
wiemy, iż dwie kompanie wojsk saksońskich wkroczyły po raz
pierwszy do miasta 28 sierpnia, a wojska pruskie zajęły Lubań po
raz pierwszy 5 listopada, gdy zaatakowały Saksonię podczas wojny
siedmioletniej. Obecność polskich dowódców czy wojsk w tej wojnie
wynikała z unii personalnej Polski i Saksonii. Czemu
akurat Polak postanowił oddać hołd krzyżowi w Uniegoszczy, czy z
powodu przekonań religijnych czy z powodu lokalnej pamięci, iż
sprawcą Odsieczy Wiedeńskiej był polski król? Na
to pytanie trudno odpowiedzieć.
Podczas wojny siedmioletniej, 1 listopada 1758 roku artyleria pruska z rejonu Krzyżowej Góry prowadziła ostrzał Kamiennej Góry, gdzie stacjonowały wojska austriackie. Wydarzenie to uwidoczniono na kamiennym portalu (obecnie w piwnicy SP 1).
Krzyżowa Góra tuż przed II wojną światową.
Międzywojenna willa Winklera stanęła poniżej niewielkiego kamieniołomu.
Prawdopodobnie
krzyż dotrwał do 1945 roku, gdyż został oznaczony jeszcze na
mapie z 1940 roku. Być może uległ zniszczeniu podczas Bitwy
Lubańskiej, gdy trwały zacięte walki o Uniegoszcz, a na
wzniesieniu stacjonowały oddziały niemieckie i radzieckie.
Lokalizacja krzyża na mapie z 1940 roku.
Bez względu na przyczynę ustawienia krzyża, pomimo,
iż na ziemiach nad Kwisą od XVI wieku zapanował protestantyzm to
miejscowi katolicy bardzo wyraźnie zaznaczyli swoją obecność
ustawieniem krucyfiksu na Jałowcowej Górze dominującej nad Lubaniem i
Uniegoszczą. Wydaje mi się, iż przywracając i restaurując
wiele dawnych historycznych miejsc i obiektów w Lubaniu i okolicy,
warto także przywrócić opisywanej górze krzyż, który był jej
symbolem i dał jej na prawie trzysta lat nazwę Krzyżowa Góra.
Tomasz Bernacki, wrzesień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz