Dawna kapliczka pokutna na rogatkach Lubania




W artykule o Krzyżu Cierpienia na Przedmieściu Zgorzeleckim w Lubaniu wspomniałem, iż w pobliżu istniał jeszcze jeden ciekawy obiekt sakralny, który również niestety zniknął z krajobrazu miasta w czasach protestantyzmu. Takim obiektem była kapliczka pokutna, która miała przypominać o nieszczęściu, choć tym razem związanym z gwałtowną kłótnią i pojedynkiem, który doprowadził do bratobójstwa.

Miecze na rycinie z przedwojennego lubańskiego archiwum miejskiego.

Zgodnie z opisem kronikarzy kapliczka, zwana Sturm Kapelle powstała niedaleko od elende Kreutz, prawdopodobnie naprzeciw tych krzyży (po drugiej stronie ulicy?) przy Görlitzer Gasse. Jej lokalizacja nie była przypadkowa. Otóż 14 kwietnia 1557 roku (w środę przed Pallmarum – Niedziela Palmowa, a więc dzień wspomnienia zdrady judaszowej) dwaj bracia Ernst i Niklas Sturm z Mściszowa (Seifersdorf) odwiedzili w Pisarzowicach swojego znajomego, szlachcica Opitza z rodu Salza (wówczas właściciela całej wsi Pisarzowice, zmarłego w 1561 roku). Podczas spotkania wypili sporo alkoholu. W drodze powrotnej wdali się w ostry spór i kłótnię na Wzgórzu Szubienicznym (Galgen Berg). Przed rogatkami miasta koło już wcześniej istniejącego elende Kreutz obaj dobyli swoją broń i Niklas ugodził śmiertelnie starszego brata. Ernest po otrzymaniu ukłucia oparł się o płot gospodarczy znajdujący się przy Św. Jakubie i rychło upadł w pobliżu bramy. Ponoć ciężko ranny Ernst chciał wybaczyć nawet ten czyn bratu, ale wkrótce zmarł na miejscu, a sprawca zbiegł. Wdowa po zamordowanym złożyła skargę do Conrada von Hochberga, Landeshauptmanna (starosty) księstwa jaworsko-świdnickiego. Starosta nakazał sprzedać majątek  sprawcy w Mściszowie na rzecz wdowy (jeszcze co najmniej do 1606 roku ród był w posiadaniu części tej wsi), a także sprawca zbrodni (facinus, delictum) miał w miejscu zbrodni ustawić kamienną kapliczkę na pamiątkę tego straszliwego czynu. I faktycznie, około 3 lat później stanęła w miejscu przestępstwa (wybudowana w jego imieniu przez zarządcę majtku Melchiora Straupitza). Pastor Martin Bohemus, który opisał tę historię w kronice Lubania z 1593 roku, stwierdził, iż kapliczka (Capelle) powstała jako znak pojednania (Supplicium, niem. Friedenzeiche). Stała tam do 1590 roku, kiedy została przewrócona przez jakiś nieokrzesanych ludzi (dziś byśmy określili ich mianem chuliganów lub wandali).

 Fragment kroniki Martina Bohemusa z opisem bratobójczego pojedynku.

 Przedmieście Zgorzeleckie na planie Lubania z 1857 roku (zbiory AP Bolesławiec). Na dole widoczne Wzgórze Wisielcze.

Była to więc typowa kapliczka pokutna, a więc rodzaj odpowiednika stawianych krzyży pokutnych. Dodam, iż na obecnym Dolnym Śląsku jest bardzo niewiele tego typu kamiennych pamiątek dawnego prawa. Najbliżej tego typu wolnostojąca kapliczka znajdują się w Nielestnie i Wojciechowie w powiecie lwóweckim (najstarsza kapliczka tego typu w Polsce, z 1494 roku, znajduje się w  Pankowie koło Świdnicy). Niestety nie znamy bliższego opisu tej kapliczki, brak informacji czy znajdowały się na niej jakieś ryty np. broni (miecz? sztylet?) czy krzyże. Na najstarszych tego typu obiektach często znajdowały się także wykute data i nazwisko sprawcy-fundatora. Były to kamienne słupy zakończone małą kapliczką, w której można było umieścić figurkę lub palącą się świecę (uproszczona forma tzw. latarni umarłych stawianych w miejscu zbrodni, na cmentarzach czy rozstajach dróg).


Kamienna kapliczka z Pankowa k. Świdnicy. Źródło dolny-slask.org.pl

Z tej opowieści wynika więc, iż nazwa kapliczki nawiązywała do nazwiska braci i nie pochodziła bezpośrednio od słowa „Sturm” – „gwałt, burza”. Niewątpliwie jednak w tym przypadku okazało się, iż nie bez powodu ród miał takie nazwisko, widocznie gwałtowny charakter i rękoczyny był przywarą tego rodu od dawna. Tak na marginesie w XIX wieku w Lubaniu od tego nazwiska powstała nazwa jednej z lubańskich wysp Sturm Insel. Otóż właściciel gospody Pod Trzema Koronami (Zum drei Kronen) przy Placu Mikołaja, nazwiskiem Sturm, zakupił w 1836 roku od byłego kata miejskiego Schwarza katownię miejską z wyszynkiem na Wyspie Katowskiej (Schinder Aue). Od jej nowego właściciela całą wyspę przemianowano na Sturm Insel (obecna Wyspowa). Prawdopodobnie jednak obie rodziny nie były spokrewnione. 



Ród Faust zwany Sturm (Adelgeschlecht Faust gennant von Sturm). Szlachta przybyła na Śląsk prawdopodobnie z Vogtland. Posiadłości skoncentrowane w powiatach lwóweckim i bolesławieckim, choć w XV-XVI wieku też znani przedstawiciele rodu z Legnicy i z okolic Zawidowa. Najstarsza wzmianka o nich na Śląsku pochodzi z 1411 roku, gdy trzej bracia von Uchtritz sprzedali braciom Hansa Storma Starszego („Edelsten”) o imionach Hans, Friedrich i Franz 7 marek czynszów we wsi Mściszów (górny majątek, Ober Hof). W latach 1418-38 wzmiankowani byli Hans Młodszy (Jungehans) i Franz jako panowie dziedziczni (Erbherren) Mściszowa i Chmielna koło Lwówka. W 1455 roku we wsi Rohrbach koło Kamenz mieszkał Niklas Faust, ale trudno dociec czy również pochodził z rodu Sturm. W 1451 roku od Hansa Storma z Mściszowa nabył Chmielno Georg von Bibran. W 1455 roku w listach legnickich zapisano Christopha von Sturm. W 1514 roku niejaki Ernst sprzedał Osieczów radzie miasta Bolesławiec. W 1550 roku Ernst był właścicielem Mściszowa (zamordowany w 1557 przez brata Niklasa?). W 1553 roku Nikolaus Faust gennant Sturm sprzedał Friedersdorf (Biedrzychowice) Casparowi von Nostitz z Czochy. W tym samym czasie (1548, 1551) Martin Sturm był dowódcą wojskowym na służbie księcia legnickiego Fryderyka III. W latach 1536-46 Peter i Friedrich byli właścicielami wsi Kruszyn i Łaziska w powiecie bolesławieckim, w 1584 Peter posiadał Kraśnik Górny, a w 1589 wzmiankowano, iż nadal posiadał Kruszyn. Miał 3 synów z żoną Elisabeth von Bibran o imionach Friedrich, Ernst i Christoph.  Dwaj pierwsi po śmierci ojca 1 kwietnia 1595 roku odziedziczyli Kraśnik, a Christoph – Kruszyn. Prawdopodobnie ten ostatni posiadał także Mściszów, gdyż w 1606 roku określono go mianem „Kaspar v. Sturm Gutsherr von Seifersdorf”. Tenże Krzysztof w 1620 roku najechał i chciał zmasakrować zbuntowanych chłopów w Bolesławcu,  gdy mu się nie udało schronił się w miejscowym królewskim zamku. Również wojaczką zajmował się „Niclas von Faust Sturm gennant”, który w 1648 roku był sławnym i szanowanym kapitanem podczas obrony Głogowa. W XVII wieku do rodu należały Dolny i Górny Kraśnik, Krępnica, Dąbrowa, Łazisk. Ostatni męski potomek rodu Leopold Friedrich z  Górnego Kraśnika zmarł w 1704 roku, a jego córka Eleonora Charlotte von Nostitz wzmiankowana była jeszcze w latach 1723-49.



Dużo mniej znana była linia łużycka. W 1553 Friedrich był właścicielem wsi Bullendorf (ob. Bulovka) koło Zawidowa, a później jego syn Abraham (wzm. 1587), maż Elisabeth von Gersdorf (wdowy po Heinrichu von Klüx z Türchau). Także musieli nabyć wieś Lautsche (Loučna) k. Zawidowa, gdyż w 1601 roku jej właścicielem był Siegmund von Sturm. W1609 roku Abraham Faust gen. Sturm kupił od Ursuli von Faust urodzonej w Weigsdorf (Višňóva) ogród w Friedersdorf k. Reibersdorf (Biedrzychowice koło Rybarzowic, nie istniejące), jakieś dobra miała tam także w 1612 Anna Magdalena von Sturm.



Rodzina posługiwała się herbem „w czerwonej tarczy dwa zgięte ramiona w zbroi barwy srebrnej”. Okute ramiona także znajdowały się w klejnocie herbowym, dzielone barwy srebrno-czerwonej. Zapewne właśnie od herbu wzięło się ich drugie przezwanie („Faust” – pięść, ręka).


Herb rodu Faust von Sturm

W Mściszowie znajduje się kościółek Św. Jerzego, obecnie niestety w ruinie i bardzo zaniedbany.  Jego odbudowa (po wojnach husyckich) datowana jest na 1501 rok. Przed zniszczeniem kościoła na zworniku sklepienia sieciowego miały znajdować się dwa herby – rodu von Nostitz oraz rodu von Sturm wraz z datą 1501. Był to wyraźny dowód, iż kościół został odbudowany przez przedstawicieli tego rodu (zapewne Hansa lub zamordowanego w Lubaniu Ernesta).


Ruiny kościoła w Mściszowie. Fot. T.Bernacki.

Przy Sturm Kapelle i „elende Kreutz” zatrzymywał się miejski kat ze skazanym i orszakiem miejskich gapiów w drodze na szubienicę. Do 1492 roku szubienica stała przy skrzyżowaniu drogi Zgorzeleckiej z drogą do Henrykowa, później nieco bliżej miasta, na szczycie który otrzymał od niej nazwę Galgen Berg. Przy kapliczce skazany miał prawdopodobnie ostatnią okazję na modlitwę przed krzyżem. Trudno dociec dlaczego nie na szubienicy, lecz przy kapliczce Sturma, naprzeciw „elende Kreutz” w 1571 roku został ścięty niejaki „G.Hergesell/Herrgesell gennant Trübsander” (trüb – zły, ponury, brudny), który wcześniej był wydalony z miasta, ale wrócił i został ponownie złapany. Pochowany zapewne został w pobliżu, za murem cmentarza Św. Jakuba.

 Rejon szpitala Św. Jakuba w latach 30. XX wieku. Zbiory J.Kulczyckiego.

Skrzyżowanie dzisiejszych ulic Zgorzeleckiej, Kopernika, JP II, Cmentarnej i Działkowej na zdjęciu lotniczym z 1944 roku.

Ścięcie na szubienicy było elementem pohańbienia, lecz gdy na to zasługiwał skazany wówczas wyrok wykonywano w miejscu honorowym, oddalonym od szubienicy, przeważnie na tzw. Rabenstein (Kruczym Kamieniu, czasem nazwa wprost tłumaczona jako szafot). Dzięki wzmiance kronikarskiej z 1675 roku, wiemy, że takie miejsce istniało także w Lubaniu. Wówczas remontowano pręgierz, szafot i szubienicę. Remontujący zaczęli od Staupsäule auf den Gassen Ring, a więc od pręgierza na Rynku (stał w pobliżu ław chlebowych, to tam wykonywano Prawo/Recht i zapewne od niego nazwę wzięła ulica, która wychodziła wprost na niego – Richter Gasse). Następnie kronikarz pisze „Hernach sind sie zum Rabenstein und vollends zum Galgen gezogen” czyli „potem pociągnęli do szafotu, a na koniec do szubienicy”.  Z takiego sformułowania wynikać może, iż szafot i szubienica nie były w tym samym miejscu. Oczywiście nasuwa się pytanie – gdzie znajdował się szafot? Niestety nie znamy odpowiedzi, ale możemy być pewni, że poza terenem zabudowanym, na obrzeżu miasta, być może gdzieś pomiędzy cmentarzem przy kaplicy Św. Jakuba a szubienicą, być może właśnie obok miejskich stodół. Najlepszym takim punktem, najbardziej widowiskowym wydaje się skrzyżowanie Zgorzeleckiej, Cmentarnej i Działkowej. Być może więc jeszcze w 1571 roku takie miejsce ścięć funkcjonowało właśnie obok kapliczki Sturma przy ulicy Zgorzeleckiej. Dodam, iż nazwisko Hergesell było w tym czasie bardzo znane w Lubaniu, gdyż Matthias Hergesell był sześciokrotnym burmistrzem na przełomie XV/XVI wieku, zapewne jednak to tylko zbieżność nazwisk. Ostatecznie 12 marca 1824 roku miasto wyburzyło szubienicę, argumentując, iż „przestępcy są już karani przeważnie toporem a nie stryczkiem” (in neuerer Zeit Missethäter mehr durch’s Beil, als durch den Strang hinrichtet). Sprawa jest o tyle ciekawa, iż kronikarze przecież wspominali czasem o ścięciach na wzgórzu Galgen Berg. Czyżby więc Rabenstein jednak znajdował się w pobliżu szubienicy? Z opisów tego typu obiektów w innych miastach wiadomo, iż przeważnie było to wyniesienie, czasem obmurowane z placykiem na szczycie. W odróżnieniu od szubienicy nie znajdowało się wewnątrz pomieszczenie na ciała, które przeważnie chowano nieopodal albo poza murami jednego z cmentarzy miejskich. Tego typu miejsce pochówków wiemy, że znajdowało się właśnie w pobliżu Sturm Kapelle. Otóż osoby nie zasługujące na pochówek na cmentarzu były często zakopywane za murami cmentarza przy kaplicy Św. Jakuba przy ulicy Zgorzeleckiej. Przykładem z tego okresu może być historia pewnego młodzieńca, który w 1573 roku spił się na śmierć winiakiem (Brandwein). Z uwagi na rodzaj śmierci nie mógł być pochowany na publicznym cmentarzu, dlatego też pastor Swewus zarządził, aby pochować go na placu obok szpitala Św. Jakuba (auf den Platz bei dem Jacobshospital).




Przykład położenia miejsca straceń w pobliżu cmentarza epidemicznego przed Bramą Jakuba na przedmieściu Regensburga. Fragment ryciny Regensburga z XVIII wieku (M.Seutter).  

W tym miejscu wtrącę myśl wartą rozważenia. Otóż jak wspomniałem w pobliżu dawnych stodół miejskich do ulicy Zgorzeleckiej dochodziła od strony Półwsi i Küttelhof (kutlof, szlachtuz) uliczka o nazwie Haudengasse. To dzisiejsza Cmentarna. Jest to stara nazwa, sprawiająca pewne trudności w tłumaczeniu i nie była często używana w nazwach ulic. Być może źródłem jest rzeczownik „Haudegen” oznaczający broń sieczną, która pojawiła się w XVI wieku (rodzaj pałasza), ale i osobę jej używająca – rębajłę lub generalnie osobę, śmiałka, angażującego się czasem w bezmyślny, gwałtowny i niebezpieczny czyn. Czasownik „hauen” z kolei znaczy „bić, uderzać, siekać, wbijać np. miecz”. Znane jest też dawne określenie, idiom „dem Recht eine Gasse hauen” czyli „złamać prawo” czy „eine Gassen hauen” – przeciąć drogę. Ciekawe, iż w XVIII wieku powstał nawet prąd literacki młodych „narwanych” poetów, których określano, iż mają charakter „haudegen” i od jednego z utworów nadano mu nazwę „Sturm und Drang”, w Polsce znany jako Okres Burzy i Naporu. Podobnie brzmi również czasownik „heuen” – suszyć siano. Trudno dziś ocenić, które z tych słów dało początek nazwie ulicy. W pierwszym przypadku nasuwa się skojarzenie czy czasem właśnie bratobójczy czyn Niklasa Sturm nie dał początkowi tej nazwy. I jeszcze jedna ciekawostka. Niegdyś przy skrzyżowaniu tej uliczki z obecną Wrocławską znajdował się dość zastanawiający obiekt ziemny, niestety znany tylko z planu Lubania z 1857 roku. Był to kopiec ziemny, owalnego, prawie okrągłego kształtu o średnicy około 50 metrów. Cieniowanie sprawia wrażenie jakby wnętrze obiektu było nieco obniżone w stosunku do okalającego go wału. Jego rzut przypomina więc typowe słowiańskie grodzisko średniowieczne (IX-XI wiek) położone na skraju doliny Potoku Starolubańskiego. Najpierw obok niego w 1870 roku założono cmentarz ewangelicki, a potem dokładnie w miejscu tego obiektu w 1901 roku wybudowano kaplicę cmentarną przy obecnej ulicy Wrocławskiej. Dziś już raczej niemożliwe są badania archeologiczne, które rozwiązałyby tę tajemnicę.


Oznaczony ziemny owalny obiekt, w miejscu którego powstała ewangelicka kaplica cmentarna. Na Wzgórzu Młyńskim oznaczyłem drugi obiekt, gdzie podejrzewano, iż istniało średniowieczne grodzisko/straża miejska. Plan z 1857 roku.

Uważny Czytelnik, który przeczytał także artykuł o Krzyżu Cierpienia, zapewne zauważył, iż zarówno krzyż pokutny jak i kapliczka ustawiona przez Lorenza Zeidlera na rogatkach Lubania  łączy, zapewne zupełnie przypadkowo, jeszcze jeden element. Otóż oba rody miały posiadłości w Mściszowie. najstarsze wzmianki o rodach Sturm i Zeidler pochodzą z Mściszowa. W II ćwierci XIV wieku Conrad Starszy Zeidler posiadał Mściszów Dolny, jego sąsiadem był ponoć Bernhard von Uchtritz, posiadający Mściszów Górny, który wydał swoją córkę za mąż za Conrada, a także sprzedał mu (wiano?) dom w lubańskim Rynku 1. W 1411 roku bracia von Uchtritz sprzedali z kolei braciom Sturm dochody z Mściszowa Górnego. Interesujące jest również to, iż wspomniany Melchior Straupitz (zm. 1612), pochodzący z Gubina, na tyle awansował od 1560, iż w 1585 i 1588 roku piastował urząd burmistrza, choć źle się to dla niego skończyło. Rada miasta wytoczyła mu proces o defraudację środków publicznych. Bronił go i udzielał niejednokrotnie schronienie przez kilka lat trwania procesu (1592-1601) Martin III Zeidler, zstępny wspomnianego Lorenza Zeidlera budowniczego „elende Capelle”.

Herb rodu von Straupitz.


W kronikach miasta opisanie ustawienia dwóch symboli pokuty na Przedmieściu Zgorzeleckim zajmuje oczywiście dużo mniej miejsca. Trudno jednak byłoby mi przedstawić tylko suche fakty, bez opisu tła wydarzeń czy przedstawienia ich głównych bohaterów. Jak się okazuje wiele miejsc w Lubaniu posiada dziś zapomniane tajemnice, czasem bardzo mroczne. Tego typu historie jednak mogą wypełnić lukę, chociażby podczas spaceru ze Starego Miasta ulicą Zgorzelecką w kierunku dawnej szubienicy miejskiej. Opuszczając dawną Bramę Zgorzelecką ileż niegdyś było ciekawych obiektów i historii wokół nich - most nad Potokiem Starolubańskim, wieś Stary Lubań, gospoda pod Baranem, gospoda pod Gwiazdą, olejarnia, katolicki dom związkowy, kościół i szpital Św. Jakuba, stodoły miejskie, w pobliżu fabryka włókiennicza przekształcoa w słynną Gema Werke, dalej  strzelnica i dom strzelecki, cegielnia miejska,  szubienica, dom celny czy „staw biskupi”. A to tylko przecież niepozorna, dawna Aussere Görlitzer Gasse.

Tomasz Bernacki, lipiec 2019


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz